Portal Wordwall umożliwia szybkie i łatwe tworzenie wspaniałych materiałów dydaktycznych. Wybierz szablon. Wprowadź elementy. Pobierz zestaw ćwiczeń interaktywnych i do wydruku. Dowiedz się więcej. /z/ articulation - Z Random Wheel - /s z/ Initial Sentences - s says /z/ - Plural S says /Z/ - /s z/ Final sentences - Z initial sound

Romans HarperCollins Opis Charlene Sands – Uśmiech fortuny (One Night in Texas)„Właściwie trudno powiedzieć, by go znała. Czy był chłopakiem z jej dziecięcych fantazji, czy tajemniczym mężczyzną, z którym tak namiętnie się kochała? Bez przerwy wracała myślami do tego wieczoru. Seks z nieznajomym. To zupełnie nie w jej stylu. Ale coś ją ciągnęło do tego faceta w masce. Jakaś siła, której nie mogła się oprzeć...Sophia Singh Sasson – Skradziona narzeczona (Running Away with the Bride)Ethan pomyłkowo zjawia się na uroczystości ślubnej i niechcący przerywa ceremonię. Jego obecność wykorzystuje panna młoda, która nie chce poślubić mężczyzny wybranego przez rodzinę. Divya jest piękna, utalentowana, zmysłowa i szybko nawiązuje z wybawicielem flirt, który przeradza się w namiętność... Podobne z kategorii - Romans Linia życia Powieści zagraniczne Prószyński i S-ka Rabaty do 45% non stop Ponad 200 tys. produktów Bezpieczne zakupy Informujemy, iż do celów statystycznych, analitycznych, personalizacji reklam i przedstawianych ofert oraz celów związanych z bezpieczeństwem naszego sklepu, aby zapewnić przyjemne wrażenia podczas przeglądania naszego serwisu korzystamy z plików cookies. Korzystanie ze strony bez zmiany ustawień przeglądarki lub zastosowania funkcjonalności rezygnacji opisanych w Polityce Prywatności oznacza, że pliki cookies będą zapisywane na urządzeniu, z którego korzystasz. Więcej informacji znajdziesz tutaj: Polityka prywatności. Rozumiem
USMIECH ZA USMIECH Polish company. Was founded on July 20, 2010 with identification number 0000358536 based on ul. SZKOLNA, nr 1, lok. ---, miejsc. MARCINKOWICE, kod 55-200, poczta OŁAWA, kraj POLSKA.
V LIGA KRAKÓW-WADOWICE. Chełmek wziął rewanż na Wróblowiance za jesienną porażkę, a okoliczności ustalenia wyniku były podobne, bo rozstrzygnięcie padło w końcówceKS Chełmek w pierwszym wiosennym meczu pokonał na własnym boisku Wróblowiankę 3-2 (2-1), biorąc rewanż za jesienną bramkę podopieczni Jacka Dobrowolskiego zdobyli na dwie minuty przed końcem meczu. - Zdaję sobie sprawę z tego, co czuli rywale, bo jesienią na ich boisku pogrążyli as w doliczonym czasie, mając w dodatku o jednego zawodnika nas boisku mniej - przypomina Jacek Dobrowolski, trener chełmeckich piłkarzy. - To dlatego zwycięstwo jest dla nas bardzo cenne, choć pewnie w stylu trochę nam brakuje do ideału, ale z każdym rozegranym meczem na naturalnym boisku powinno być lepiej. Skoro na początku jesieni graliśmy ładnie dla oka, a w pierwszych sześciu meczach ugraliśmy tylko punkt, pakując się w dolne rejony tabeli, to teraz nie mam nic przeciwko temu, by wygrywać, nawet, jeśli rywale byli trochę częściej w posiadaniu piłki - dodaje chełmecki szkoleniowiec. Jednak w pierwszej części lepsze wrażenie sprawiali gospodarze. - Zdobycie dwóch goli było dla nas o tyle cenne, że przecież bardzo dobrze obroną rywali kierował ciemnoskóry Sane Karamo, który w pierwszym meczu naszych drużyn dostał czerwoną kartkę i przez dwie trzecie tamtego pojedynku nie było go na boisku - przypomina Jacek Dobrowolski. - Owszem, po zamianie stron więcej z gry mieli nasi rywale, ale nie miało to przełożenia na gole. Zdobyli je po stałych fragmentach gry. Najpierw bezpośrednim strzałem z rzutu wolnego, a potem po wolnym pośrednim z 5 metrów. W takiej sytuacji przecież wszystko może się zdarzyć. Blok defensywny nie popełnia błędów jako całość, a przeszliśmy na grę czwórką obrońców w linii - przypomina chełmecki trener. Goście nie ukrywali złości ze straconych punktów. Ich zdaniem, strzelając dwa gole na obcym boisku, można myśleć o wygranej, a już punkt jest raczej obowiązkiem. Jednak starali się sobie wytłumaczyć, że w futbolu suma szczęścia równa się zero. Wróblowianka jako jedyna zagrała w terminie inauguracji storpedowanej przez pogodę, pokonując szczęśliwie Słomniczankę 2-1. Teraz szczęścia jej piłkarzom zabrakło. Jerzy Zaborski [email protected]
Report with contact information, company activities and ownership details for Osrodek Edukacyjno - Rekreacyjny Zdrowy Usmiech Sp. z o.o. in Poland. Report is available for immediate purchase & download from EMIS.
Mapy Warszawa ul. Fortuny - Wybierz kategorię Warszawa ul. Fortuny - informacje Mapa miejscowości Warszawa ul. Fortuny w serwisie e-turysta. Prezentujemy mapę na której można przeglądać interesujące Cię miasto i odnaleźć poszukiwaną ulicę czy obiekt. Mapy obejmują obszar całej Polski, a korzystać z nich należy przesuwając ją za pomocą myszy. Oddalanie lub przybliżanie realizować można scrollem myszy lub przyciskami „plus” i „minus” w lewym górnym rogu mapy. Sprawdź nasze mapy i zobacz co interesującego znajduje się danej ulicy miasta. Mapa Warszawa ul. Fortuny, dla poszukujących noclegu w Warszawie ul. Fortuny stworzyliśmy możliwość przeglądania ofert obiektów noclegowych bezpośrednio na mapie. Wszystkie prezentowane na mapie obiekty pochodzą z renomowanego serwisu e-turysta. Poprzez kliknięcie ikony reprezentującej obiekt noclegowy na mapie otworzysz dymek z żądaną ofertą. Aby zobaczyć wszystkie szczegóły noclegu kliknij przycisk Zobacz. Natomiast klikając z pomarańczowe koło z wpisaną ilością noclegów zostaniesz przeniesiony do przybliżenia mapy. Teraz możesz wybrać nocleg przy konkretnej ulicy. Przy odpowiednim przybliżeniu mapy pokażemy Ci także listę noclegów (zależnie od Twojego wyboru pod mapą lub z jej prawej strony, dla mniejszych rozdzielczości ekranów zawsze pod mapą). Noclegi w Warszawie ul. Fortuny możesz dzięki temu przeglądnąć i porównać bezpośrednio na liście. Dla Twojej wygody umożliwiliśmy kontakt z właścicielem obiektu bezpośrednio z poziomu mapy. Aby się z nim skontaktować i dopytać o szczegóły noclegi kliknij przycisk Zapytaj o Nocleg. W zakładce Noclegi możesz dodatkowo określić inne priorytety noclegi, takie jak cena, rodzaj obiektu oraz udogodnienia i wyposażenie. Warszawa ul. Fortuny - Noclegi na mapie Przenieś obok mapy » ul. Chmielna Warszawa » ul. Połczyńska Warszawa » ul. Mikołaja Kopernika Ożarów Mazowiecki » ul. Marszałkowska Warszawa » ul. ks. Ignacego Kłopotowskiego Warszawa » ul. Sosnowiecka Warszawa » ul. Żwirki i Wigury Warszawa » ul. Słowikowskiego Raszyn » ul. Pańska Warszawa » ul. Poznańska Ożarów Mazowiecki » ul. Nowogrodzka Warszawa » ul. Złota Warszawa » ul. plut. Józefa Ciećwierza Klaudyn » ul. Lwowska Warszawa » ul. Ludwika Waryńskiego Warszawa » ul. Marymoncka Warszawa » ul. Wołodyjowskiego Warszawa » ul. Wał Miedzeszyński Warszawa » ul. Otwocka Warszawa » ul. Siennicka Warszawa » ul. Ignacego Krasickiego Nowa Iwiczna » ul. Franciszka Szuberta Warszawa » ul. Wszemirowska Warszawa » ul. Karabeli Warszawa » ul. Denarowa Warszawa » ul. Ryżowa Warszawa » ul. Mikołajska Warszawa » ul. Baranowska Warszawa » ul. Krańcowa Warszawa » ul. Stanisława Konarskiego Warszawa » ul. Tadeusza Kościuszki Warszawa » ul. Mszczonowska Warszawa » ul. Leonidasa Warszawa » ul. Skierniewicka Warszawa » ul. Grójecka Warszawa » ul. Młynarska Warszawa » ul. Dworcowa Piastów » ul. Piasta Piastów » ul. Szyszkowa Warszawa » ul. Wronia Warszawa » Aleja Krakowska Warszawa » ul. Grzybowska Warszawa » ul. Pruszkowska Raszyn » ul. Jasna Raszyn » ul. Jana Kochanowskiego Warszawa » ul. Warszawska Stare Babice » ul. Zbiorowa Warszawa » ul. Mokra Raszyn » ul. Burakowska Warszawa » ul. Nowowiejska Warszawa » ul. Rodziny Połanieckich Warszawa » ul. Górczewska Warszawa » ul. Emilii Plater Warszawa » ul. Stefana Batorego Warszawa » ul. Syryńska Warszawa » ul. Pokorna Warszawa » ul. Sójki Rybie » ul. Thomasa Edisona Warszawa » ul. Jarząbka Rybie » ul. Stanisława Przybyszewskiego Warszawa Hostel Orbita Wólka Kosowska, Gruszkowa 4 100 miejsc noclegowych Zapytaj o nocleg NOWY HOSTEL - 05-552 Wólka Kosowska, ul. Gruszkowa 4 Pokoje pracownicze 2-4 osobowe z łazienkami z pralkami,lodówkami i suszarką. Do dyspozycji gości - Wi-Fi(internet światłowodowy) Duży parking, monitorowany i dozorowany na terenie posesji. U nas czysto, ciepło, cicho. Cisza, spokój. Teren zamknięty. Cena od 23zł za osobę w zależności od długości pobytu. Posiadamy samochód i bus(9-os) dla dowozu pracowników do pracy za osobną opłatą. Wystawiamy faktury VAT. Umowa wynajmu(meldunek,... więcej Kamar - noclegi pracownicze Raszyn, Mokra 12 21 miejsc noclegowych Zapytaj o nocleg Noclegi dla osób prywatnych oraz kwatery pracownicze znajdują się w Raszynie 8 km od centrum Warszawy oraz w Falentach 13 km od centrum. Dobry dojazd do różnych miejsc w Warszawie przez aleję Krakowską, Grójecką i aleje Jerozolimskie. Pokoje 2/4/6-osobowe. Łazienki, kuchnia wspólna. Cena od 20 do 50 zł netto. Wystawiamy faktury VAT. Cena uzależniona od ilości osób i okresu pobytu. Preferujemy wynajem dla PANÓW. ADRES: 05-090 RASZYN, 12 Telefon: 601210386. Udogodnienia -... więcej Noclegi Pod lasem znajduje się w spokojnym i malowniczym miejscu położonym pod lasem w widokami na urocze sielskie łąki oraz spacerujące sarny i jelenie. Obiekt oferuje pokoje 1, 2, 3 oraz 4 osobowe. Pokoje wyposażone są w wygodne łóżko, pościel, szafki, ogólno dostępną kuchnię bardzo dobrze wyposażoną u nas napijesz się pysznej kawy oraz herbaty. Do dyspozycji Gości jest łazienka ogólnodostępna z dwiema umywalkami oraz prysznicem z hydromasażem żebyś mógł odprężyć... więcej New Wors St. Hostel Warszawa, Nowy Świat 27 34 miejsca noclegowe Zapytaj o nocleg Nasz hostel mieści się w centrum stolicy przy ul. Nowy Świat na ostatnim piętrze zabytkowej kamienicy. Z okien większości pokojów rozciąga się widok na centrum miasta w tym na Pałac Kultury i Nauki. Nowy Świat jest częścią Traktu Królewskiego, wzdłuż którego znajdują się największe atrakcje turystyczne stolicy, począwszy od Starego Miasta, Uniwersytetu Warszawskiego, poprzez Łazienki Królewskie, kończąc na Wilanowie. W letnie weekendy ulica zamykana jest dla ruchu kołowego... więcej Fajna Kwatera Warszawa Warszawa, Rodziny Połanieckich 44 B 40 miejsc noclegowych Zapytaj o nocleg Fajna Kwatera Warszawa to porządny nocleg dla gości indywidualnych, rodzin oraz noclegi pracownicze dla firm. Agroturystyka w mieście! Czteroosobowy lokal (samodzielny domek) z własną kuchnią i łazienką. Klimatyzacja w każdym lokalu. Warszawa Bielany, ul. Rodziny Połanieckich 44b (wjazd od ul. Bogusławskiego). Bardzo dobra lokalizacja Blisko: - metro Młociny (6 min) - Białołęka (10min) - Bemowo (12-15min) - Centrum 15-20 min (w zależności od godziny) - pięć minut drogi do najbliższej... więcej Pokoje pracownicze, dużo miejsc Milanówek, Warszawska 52 47 miejsc noclegowych Zapytaj o nocleg Pokoje pracownicze w centrum Milanówka. 6 min. do stacji PKP (500 m). Miejsca postojowe. Pokoje 1-6 osobowe Cennik: Pokój 1 osobowy 1000zł miesięcznie pokój 2-osobowy 700-750zł od osoby miesięcznie POKOJE 3-6 osobowe: 650 zł od 1 osoby miesięcznie 175 zł od 1 osoby za tydzień 40 zł za dzień od 1 osoby Płatność za nocleg z góry. Kontakt: Małgorzata 605379351 Damian 723678752 więcej Tanie Nocowanie | pokoje dla pracowników Warszawa, Ząbki, ul. Gabriela Narutowicza 5A 20 miejsc noclegowych Zapytaj o nocleg Zapraszamy do skorzystania z naszej oferty noclegów pracowniczych. Szybki dojazd do centrum Warszawy. Lokale idealne dla pracowników, którzy chcieliby odpocząć po dniu pracy. Pokoje wyposażone w łóżka o wymiarze 200x90, TV, stół z krzesłami, szafę (w niektórych obiektach lodówka w pokoju). Zapewniamy bezpłatny dostęp do Internetu LTE+ / 5G poprzez WiFi. W naszych lokalach noclegowych jest zawsze czysto, miło, przyjemnie i bezpiecznie. więcej Kwatery Pracownicze Warszawa Ząbki Ząbki, ul. Gabriela Narutowicza 26 22 miejsca noclegowe Zapytaj o nocleg Oferujemy pokoje o podobnym standardzie na wszystkich obiektach noclegowych pokoje wyposażone w TV, stół z krzesłami, szafę (w niektórych obiektach lodówka w pokoju) łóżka o wymiarze 200x90 gwarantowany bezpłatny dostęp do sieci internet LTE+ / 5G poprzez WiFi idealne dla pracowników, chcących odpocząć po dniu pracy Zapraszamy :-) Pokoje dla pracowników zlokalizowane w Warszawie i okolicach. Szybki dojazd centrum Warszawy, obok Trasy Toruńskiej, ul. Radzymińskiej, trasy S7 oraz... więcej Apartament Bohema Warszawa, Szwedzka 30158 4 miejsca noclegowe Zapytaj o nocleg Komfortowy, nowoczesny dwupokojowy apartament z dużym balkonem przy metrze Szwedzka. W pełni wyposażony, z miejscem parkingowym. więcej Nowoczesne mieszkanie z klimatyzacją w centrum Warszawy przy stacji metra Rondo ONZ oraz w niewielkiej odległości od Dworca Centralnego na ulicy Pańskiej 61 ,stąd jest idealna baza wypadowa na zwiedzanie miasta ,obok znajdują się liczne lokale gastronomiczne. Doskonałe miejsce na wyjazdy służbowe i turystyczne. W pełni wyposażony apartament dla 1-5 osób, który składa się z salonu, sypialni, oddzielnej kuchni i łazienki z prysznicem. Mieszkanie znajduje się na 8 piętrze z widokiem... więcej » mapa Warszawa Śródmieście » mapa Warszawa Mokotów » mapa Warszawa Bielany » mapa Warszawa Praga-Południe » mapa Warszawa Praga-Północ » mapa Warszawa Bemowo » mapa Warszawa Targówek » mapa Warszawa Wola » mapa Warszawa Okęcie » mapa Warszawa Białołęka » mapa Warszawa Włochy » mapa Warszawa Ursynów » mapa Warszawa Ulrychów » mapa Warszawa Ursus » mapa Ożarów Mazowiecki Ożarów » mapa Warszawa Mirów » mapa Warszawa Żoliborz » mapa Warszawa Stare Miasto » mapa Pruszków Ostoja » mapa Warszawa Powiśle » mapa Warszawa Praga » mapa Warszawa Służew » mapa Warszawa Sadyba » mapa Warszawa Gocławek » mapa Warszawa Chrzanów » mapa Warszawa Karolin » mapa Warszawa Wiktoryn » mapa Warszawa Odolany » mapa Warszawa Nowe Górce » mapa Warszawa Górce » mapa Warszawa Skorosze » mapa Warszawa Salomea » mapa Macierzysz Stara Wieś » mapa Macierzysz Nowa Wieś » mapa Warszawa Gołąbki » mapa Warszawa Raków » mapa Warszawa Szczęśliwice » mapa Warszawa Koło » mapa Warszawa Groty » mapa Warszawa Moczydło » mapa Warszawa Ochota » mapa Warszawa Latawiec » mapa Warszawa Opacz Wielka » mapa Warszawa Opacz-Parcela » mapa Warszawa Młynów » mapa Warszawa Czyste » mapa Warszawa Rakowiec » mapa Warszawa Załuski » mapa Warszawa Powązki » mapa Warszawa Łęczyca » mapa Warszawa Piaski » mapa Warszawa Wola Grzybowska » mapa Warszawa Chomiczówka » mapa Pruszków Bąki » mapa Warszawa Pohulanka » mapa Warszawa Jeziorki Polskie » mapa Warszawa Muranów » mapa Warszawa Słodowiec » mapa Klaudyn Góry Klaudyńskie » mapa Warszawa Aleksandrów Pierwszy » mapa Zakopane » mapa Władysławowo » mapa Gdańsk » mapa Łeba » mapa Kołobrzeg » mapa Kraków » mapa Ustka » mapa Sopot » mapa Karpacz » mapa Mielno » mapa Świnoujście » mapa Warszawa » mapa Krynica-Zdrój » mapa Wisła » mapa Międzyzdroje » mapa Szczawnica » mapa Jastrzębia Góra » mapa Gdynia » mapa Ustronie Morskie » mapa Białka Tatrzańska » mapa Szklarska Poręba » mapa Jarosławiec » mapa Poznań » mapa Pobierowo » mapa Rewal » mapa Sarbinowo » mapa Rowy » mapa Bukowina Tatrzańska » mapa Krynica Morska » mapa Jastarnia » mapa Grzybowo » mapa Polańczyk » mapa Szczyrk » mapa Wrocław » mapa Mikołajki » mapa Augustów » mapa Kościelisko » mapa Karwia » mapa Stegna » mapa Mrągowo » mapa Darłowo » mapa Dźwirzyno » mapa Giżycko » mapa Darłówko » mapa Kudowa-Zdrój » mapa Kazimierz Dolny » mapa Murzasichle » mapa Niechorze » mapa Międzywodzie » mapa Poronin » noclegi Zakopane » noclegi Władysławowo » noclegi Gdańsk » noclegi Łeba » noclegi Kołobrzeg » noclegi Kraków » noclegi Ustka » noclegi Sopot » noclegi Karpacz » noclegi Mielno » noclegi Świnoujście » noclegi Warszawa » noclegi Krynica-Zdrój » noclegi Wisła » noclegi Szczawnica » noclegi Międzyzdroje » noclegi Jastrzębia Góra » noclegi Gdynia » noclegi Białka Tatrzańska » noclegi Szklarska Poręba » noclegi Pobierowo » noclegi Poznań » noclegi Rewal » noclegi Bukowina Tatrzańska » noclegi Jastarnia » noclegi Krynica Morska » noclegi Grzybowo » noclegi Polańczyk » noclegi Szczyrk » noclegi Wrocław » noclegi Kościelisko » noclegi Karwia » noclegi Dźwirzyno » noclegi Kudowa-Zdrój » noclegi Kazimierz Dolny » noclegi Murzasichle » noclegi Niechorze » noclegi Solina » noclegi Dziwnów » noclegi Ustroń » noclegi Łódź » noclegi Polanica-Zdrój » noclegi Biały Dunajec » noclegi Ciechocinek » noclegi Sandomierz » noclegi Ustronie Morskie » noclegi Jarosławiec » noclegi Sarbinowo » noclegi Rowy » noclegi Mikołajki » noclegi Augustów » noclegi Stegna » noclegi Mrągowo » noclegi Darłowo » noclegi Giżycko » noclegi Darłówko » noclegi Międzywodzie » noclegi Poronin » noclegi Okuninka » noclegi Jantar » pokoje gościnne Zakopane » kwatery prywatne Zakopane » pokoje gościnne Władysławowo » kwatery prywatne Władysławowo » mieszkania do wynajęcia Gdańsk » mieszkania do wynajęcia Sopot » pokoje gościnne Łeba » apartamenty Zakopane » kwatery prywatne Łeba » apartamenty Gdańsk » wille Zakopane » pokoje gościnne Ustka » mieszkania do wynajęcia Zakopane » apartamenty Sopot » kwatery prywatne Gdańsk » apartamenty Kołobrzeg » kwatery prywatne Ustka » hotele Kraków » pokoje gościnne Szczawnica » pokoje gościnne Kołobrzeg » mieszkania do wynajęcia Kołobrzeg » kwatery prywatne Szczawnica » pokoje gościnne Mielno » kwatery prywatne Kołobrzeg » kwatery prywatne Sopot » apartamenty Świnoujście » apartamenty Kraków » mieszkania do wynajęcia Gdynia » pensjonaty Zakopane » pokoje gościnne Jastarnia » mieszkania do wynajęcia Świnoujście » pokoje gościnne Bukowina Tatrzańska » pokoje gościnne Białka Tatrzańska » kwatery prywatne Mielno » domki letniskowe Sarbinowo » pokoje gościnne Międzyzdroje » pokoje gościnne Gdańsk » domki letniskowe Jarosławiec » mieszkania do wynajęcia Ustka » mieszkania do wynajęcia Kraków » apartamenty Gdynia » kwatery prywatne Jastarnia » pokoje gościnne Grzybowo » pokoje gościnne Ustronie Morskie » pokoje gościnne Sopot » kwatery prywatne Bukowina Tatrzańska » kwatery prywatne Białka Tatrzańska » pokoje gościnne Jastrzębia Góra » kwatery prywatne Międzyzdroje » kwatery prywatne Ustronie Morskie » ośrodki wypoczynkowe Zakopane » domki letniskowe Rowy » domki letniskowe Polańczyk » pokoje gościnne Poronin » kwatery prywatne Jastrzębia Góra » pokoje gościnne Wisła » kwatery prywatne Gdynia » mieszkania do wynajęcia Władysławowo » domki letniskowe Solina » pokoje gościnne Krynica Morska » noclegi nad morzem » noclegi w górach » noclegi nad jeziorem » bon turystyczny {year} » domki nad jeziorem » domki nad morzem » apartamenty nad morzem » dworzec PKP Zakopane - noclegi w okolicy » noclegi Wielka Krokiew Zakopane » noclegi blisko szlaków turystycznych w Zakopanem » noclegi blisko stoków narciarskich w Zakopanem » bon turystyczny Pomorze » pensjonaty w górach » bon turystyczny nad morzem » apartamenty w górach » pensjonaty nad morzem » bon turystyczny - kwatery prywatne w Polsce » bon turystyczny - pokoje gościnne w Polsce » bon turystyczny w górach » domki w górach » dworzec PKP - noclegi w okolicy » władysławowo - noclegi blisko morza » noclegi Ergo Arena Sopot » gdańsk - noclegi blisko morza » noclegi w centrum Gdańska » dworzec Główny PKP Gdańsk - noclegi w okolicy » mielno - noclegi blisko morza » bon turystyczny - domki letniskowe w Polsce » pensjonaty nad jeziorem » bon turystyczny nad jeziorem » dworzec PKP Łeba - noclegi w okolicy » łeba - noclegi blisko morza » noclegi Sunrise Festival Kołobrzeg » dworzec Główny PKP Kraków - noclegi w okolicy » noclegi w centrum Krakowa » bon turystyczny Pomorze Gdańskie » hotele nad jeziorem » dworzec PKP Kołobrzeg - noclegi w okolicy » kołobrzeg - noclegi blisko morza » dworzec PKP Ustka - noclegi w okolicy » ustka - noclegi blisko morza » hotele w górach » sopot - noclegi blisko morza » noclegi Molo Sopot » dworzec PKP Sopot - noclegi w okolicy » dworzec PKS Karpacz - noclegi w okolicy » noclegi blisko szlaków turystycznych w Karpaczu » noclegi blisko stoków narciarskich w Karpaczu » noclegi Spływ Dunajcem Szczawnica » apartamenty nad jeziorem » dworzec PKP Świnoujście - noclegi w okolicy » noclegi Promenada Świnoujście » świnoujście - noclegi blisko morza » noclegi Stadion Narodowy Warszawa » noclegi Łazienki Królewskie Warszawa » dworzec PKP Warszawa Centralna - noclegi w okolicy » mieszkania do wynajęcia w centrum Gdańska » noclegi Skocznia Wisła Malinka Wisła » noclegi Rynek Wisła » noclegi blisko stoków narciarskich w Wiśle » gospodarstwa agroturystyczne » akademiki, bursy » apartamenty » bungalow » campingi, pola namiotowe » domki letniskowe » domy do wynajęcia » domy wczasowe » hostele » hotele » internaty » kwatery prywatne » mieszkania do wynajęcia » motele » noclegi pracownicze » ośrodki wypoczynkowe » pensjonaty » pokoje gościnne » sanatoria, uzdrowiska » schroniska » SPA » stanice » stanice wędkarskie » wille » zajazdy » zamki, pałace, dworki
Plik Westerfeld Scott Brzydcy 2 Śliczni.mobi na koncie użytkownika aneto1 • folder Książki RAR(1) • Data dodania: 24 sty 2018
WIELKIE OTWARCIE - JAK ODKRYTO UŚMIECH FORTUNYGdy zwracasz nań swój wzrok, obdrapany szyld skrzypi żałośnie, żaląc się, co za idiota oszpecił go krzywym pismem, głoszącym ni mniej ni więcej:UŚMIECH FORTUNYNadal chcesz wejść? W porządku. W końcu chciałbyś tylko trochę odpocząć przed dalszą podróżą do miasteczka. Przybytek z zewnątrz w sumie tak źle nie wygląda...Ciepło, przytulnie, acz zdaje Ci się, że coś z tym miejscem jest nie tak. Zbytnio blady typek jakoś dziwnie patrzył się, gdy oporządzał Ci konia, w zupie pływały nieznajomego pochodzenia różowe strączki, sakwa ze srebrniakami nagle stała się zbyt lekka, a jegomość stojący przy ladzie chyba ma ochotę Ci przywalić - tak po Fortuny, psia jego mać.
Pobierz darmowe zasoby graficzne: Usmiechniete Dzieci. 96 000+ wektorów, zdjęć stockowych i PSD. Za darmo do użytku komercyjnego Wysokiej jakości obrazy. #freepik
Gdzie wypoczniemy i nie wydamy fortuny? Urlop w ciekawym miejscu za niską cenę to marzenie niejednego turysty. W Polsce takich miejsc nie brakuje! Sprawdź, gdzie warto pojechać! Roztocze Urlop na Roztoczu? To niezwykły region naszego kraju, w którym nie tylko odpoczniemy, ale również aktywnie spędzimy czas. Piękne krajobrazy: niezwykłe lasy, jeziora, łąki. Tu również znajdziemy wiele interesujących miasteczek wartych odwiedzenia. Oryginalny szlak szumów znajdziemy w Suścu, wiele profesjonalnych szlaków i tras rowerowych czeka na turystów w Józefowie, a zalew w Majdanie Sopockim to doskonałe miejsce do kąpieli, plażowania i uprawiania sportów wodnych. Warto odwiedzić także Zamość oraz miasto nazywane sercem Roztocza, czyli Tomaszów Lubelski. Piękna przyroda, dogodna lokalizacja, liczne szlaki turystyczne, cisza i spokój. Przede wszystkim cisza i kontakt z naturą to coś, co przyciąga tam co roku setki turystów. Naszym zdaniem Roztocze to idealne miejsce na odpoczynek! Koniecznie sprawdź: Noclegi na Roztoczu Podkarpacie Tanim rejonem turystycznym w Polsce jest również Podkarpacie. To doskonała propozycja dla osób, które cenią sobie ciszę, spokój i naturę. Uważane przez niektórych za najpiękniejsze góry w Polsce Bieszczady za sprawą niezwykłych widoków są chętnie odwiedzane przez turystów. Stare cerkwie, pochylone krzyże, nieco dzika przyroda oraz przede wszystkim niezwykłe pasma górskie. Wybierając Bieszczady jako kierunek swojego urlopu, warto zarezerwować nocleg w mniejszej wiosce takiej jak: Baligród, Zatwarnica czy Bukowsko. Szukasz atrakcyjnego noclegu na Podkarpaciu? Noclegi Podkarpackie Rusinowo Rusinowo to miejscowość położona w niedalekiej odległości od popularnego Jarosławca. Znana jest z jednej z najpiękniejszych i najczystszych plaż w środkowej części wybrzeża. To zakątek nad Bałtykiem nieco zapomniany przez turystów, jeśli jednak nie lubisz tłoku na plaży, to miejsce idealne dla Ciebie. Szeroka, piaszczysta, bez kamieni plaża przypadnie również do gustu wszystkim miłośnikom spokoju, ciszy i beztroskiego wylegiwania się na piasku. Jeśli na plażę planujesz dostać się samochodem, można zaparkować go na pobliskim placu, dawnym lotnisku. Podobnie jak w Dźwirzynie, Dąbkach czy w Rowach wydamy tu zdecydowanie mniej niż w innych nadmorskich kurortach. Zobacz także: Noclegi Rusinowo Kotlina Kłodzka Kotlina Kłodzka oferuje wiele różnorodnych atrakcji zarówno dla dorosłych, jak i dzieci. To region idealny na rodzinny urlop. Szczególnie polecamy odwiedzić Kłodzko, jak również Kudowę - Zdrój, Polanicę - Zdrój, Stronie Śląskie czy urokliwy Lądek - Zdrój. Na turystów czeka mnóstwo różnorodnych atrakcji, a wśród nich: Jaskinia Niedźwiedzia, Jaskinia Radochowska, Zalew w Starej Morawie, Błędne Skały, liczne parki, zamki i pałace. Warto wspomnieć, że na terenie Kotliny Kłodzkiej leży pięć uzdrowisk - miejscowości z wodami zdrojowymi oraz 26 sanatoriów. Niewątpliwe walory zdrowotne oraz wypoczynkowe to główne atuty tego miejsca. Dodatkowo niewielki obszar Kotliny umożliwia nam w krótkim czasie dotarcie do interesujących nas miejsc pieszo lub rowerem. Polecamy: Noclegi w Kotlinie Kłodzkiej źródło zdjęcia: CC0 Public Domain
Misja-usmiech.pl registered under .PL top-level domain. Check other websites in .PL zone. The last verification results, performed on (March 19, 2022) misja-usmiech.pl show that misja-usmiech.pl has an expired SSL certificate issued by Let's Encrypt (expired on May 17, 2022).
Charlene Sands – Uśmiech fortuny (One Night in Texas) „Właściwie trudno powiedzieć, by go znała. Czy był chłopakiem z jej dziecięcych fantazji, czy tajemniczym mężczyzną, z którym tak namiętnie się kochała? Bez przerwy wracała myślami do tego wieczoru. Seks z nieznajomym. To zupełnie nie w jej stylu. Ale coś ją ciągnęło do tego faceta w masce. Jakaś siła, której nie mogła się oprzeć... Sophia Singh Sasson – Skradziona narzeczona (Running Away with the Bride) Ethan pomyłkowo zjawia się na uroczystości ślubnej i niechcący przerywa ceremonię. Jego obecność wykorzystuje panna młoda, która nie chce poślubić mężczyzny wybranego przez rodzinę. Divya jest piękna, utalentowana, zmysłowa i szybko nawiązuje z wybawicielem flirt, który przeradza się w namiętność...
Pobierz najpopularniejsze zdjęcia z kategorii Usmiech na Freepik Za darmo do użytku komercyjnego Wysokiej jakości obrazy Ponad 31 mln zdjęć stockowych Fotel z wysokim oparciem zaskrzypiał straszliwie, gdy wampir odchylił się na nim tak mocno, że balansował na samiutkich kantach nóżek, które w zasadzie już parę razy złamał właśnie przez takie bujanie się. Wetknął ręce pod głowę, nogi władował na blat biurka i zaczął niewinnie machać stopami. Rachunkowość zrobiona, poczta sprawdzona po Hefanie, a Gazra nakarmiona. Koniec na dziś. Zaśmiał się cicho pod nosem na wspomnienie tej cholernej korespondencji. Co prawda dostawał od posłańców różnorakie papierzyska z wrzeszczącym, czerwonym tuszem wymalowanym nagłówkiem "WEZWANIE DO ZAPŁATY!", ale jakoś nigdy się nie zdarzyło, żeby wampir zapłacił chociaż miedziaka podatku od gruntu, działalności gospodarczej, demoralizacji, rozpusty, psucia/zużywania powietrza albo innej bredni. To zużywanie powietrza w jego przypadku nawet niekoniecznie miało zastosowanie, bo jakby chciał to by nie oddychał. "Żywe trupy" oddychać nie potrzebują, ale że muszą małpować ludzi to nauczyły się tej trochę niepotrzebnej czynności. Santorin ziewnął porządnie i zaraz po tym niemal zaczął dławić się kaszlem. - Jebałby to pies... - odcharknął i pociągnął nosem, bo niemal poryczał się od spazmu. Wyciągnął się na nowo, zastanawiając się co za dżuma tym razem go dopadła. Nie żeby wampiry miewały przeziębienia czy coś, ale Santi słyszał o przypadkach zachorowań. Rzadkich bo rzadkich, jednak dalej zachorowań... - ...a dziadzia Kostrofius przypadkiem nie cierpiał na wampiryczną astmę? A nie, to pylica była i to chyba nawet od kurzu w sypialni. - myślał głośno, stukając w kieł tak przydługi, że zaczął kaleczyć sobie usta. Nagle coś mlasnęło głośno. Wampir skulił się i złapał za podeszwy butów, tym samym stawiając fotel tak jak stać powinien, z powrotem na 4 nóżkach. Buty butami, ale to nie jakieś lodowate zadupie i podeszwy nie muszą mieć pół metra grubości. Preferował obuwie z potrójną funkcją: elegancja, wygoda i z dość cienką podbitką, żeby lepiej wyczuwać i unikać niepewnych (rozumieć należy "skrzypiących") desek podłogowych. Taki właśnie bucik niestety nie chronił przez bezlitosnym strzelaniem mokrą szmatą po śródstopiu. Vega roztarł uderzone miejsce i z wyrzutem spojrzał na Lorę, która bojowo ściskała "broń" w ręce. - To boli! - I dobrze, bo ma boleć. - odparła bez cienia współczucia. - Ja delikatny chłopak jestem! - Gdybyś nosił po 1 skrzynce wódy i wina, a nie po 5 to może bym uwierzyła. - Potwór... - Odezwał się! - Mogę chociaż wiedzieć za co to? Lora z wyrzutem wskazała cud-miód zadbanym paznokciem na maleńkie grudeczki piasku, które spadły z butów Santorina i teraz walały się na biurku, miejscu pracy podczas spełniania się życiowo przy uzupełnianiu papierologii wyższej. Wampir udał, że nic nie widzi i o niczym nie wie. - Wiesz, myszeczko, nie bardzo rozumiem o co Ci chodzi... - Nie ściemniaj! Dobrze wiesz, że chodzi mi o ten chlew, który robisz ZA KAŻDYM RAZEM, kiedy pakujesz te swoje kopyta na biurko! - Robisz z igły widły... - Nie sprzątasz tego to nie wiesz jakie to irytujące, kiedy co chwila znajdujesz jeszcze jeden paproszek i jeszcze jeden, a padasz z nóg i wkurwia Cię najmniejsze gówno! - ...widzę właśnie. - Co tam mruczysz? - zapytała ostro, zabijając Santorina wzrokiem. - Nic! - wyszczerzył się bezmyślnie, gdyż doszedł do wniosku, że lepiej nie drażnić sprzątaczki. - No ja myślę... A teraz zabieraj te nogi, muszę tu posprzątać! Znowu rąbnęła szmatą po stopach Vegi, na co ten przykurczył nogi tak raptownie, że wypieprzył się razem z fotelem. Rumoru narobił, że obudziłby nieboszczyka. Lora nic się nie odezwała, okrężnymi ruchami polerując blat, na którym prócz rzekomych brudów znajdowały się również: kałamarz, elegancki kandelabr z 5 świecami, Biblia Finansów, marmurowy przycisk do papieru w kształcie ponętnej syrenki wyginającej się na pseudo morskiej skale oraz góra papierzysk ułożona w pedantycznie równy stosik. Ruda akurat podniosła kartkę złożoną niegdyś w potrójną harmonikę by wygarnąć spod niej piasek, kiedy coś rzuciło jej się w oczy. Zbliżyła formularz do światła i aż zmarszczyła brwi. - Boże kochany, a cóż to za tasiemiec?! Santorin przestał rozczulać się nad bolącą stopą i, dalej leżąc na podłodze razem z fotelem, popatrzył na pracownicę nieco zbity z tropu. - Jaki "tasiemiec"? Hefan znowu członka narysował na liście od którejś-mojej-byłej? Wzrok Lory zawierał w sobie jedno zdanie: "Imbecyl". Jakoś nie zareagowała na wzmiankę o nieznajomości imienia kochanki. No cóż, wszyscy wokół wiedzieli o rozpustności szefa tawerny i ze świecą szukać kogoś, kto by się temu jeszcze dziwił bądź to potępiał. Chociaż nie, może Malgran by coś burczał, naczelny formalista i święty obrońca wszelakiej kobiecej cnotliwości tak oddany sprawie, że nigdy nie tknął żadnej tutejszej dziewki. - Weź mnie nie obrażaj, Santi. Akurat członka to umiem rozpoznać. O podpis mi chodzi, ten tu, o. Urzędas ma niezłe plecki w rodzinie, że dochował się tak długiego nazwiska. Mag może jakiś albo inny czort - nie obrażając Atroxa oczywiście... - Lora... To jest MÓJ podpis. Wytrzeszczyła zielone gały. - Żartujesz! Przecież Ty Vega jesteś a nie... TO. - stuknęła palcem w strzelony zamaszyście podpis, który w swojej rozciągliwości zajmował kartkę od jednego marginesu do drugiego. - "Vega" to skrót. Zesrałbym się chyba, gdybym za każdym razem miał przedstawiać się pełnym nazwiskiem. - w miarę wątłych możliwości na leżąco wypiął pierś i przytknął do niej kciuk. - Wampirze nazwiska są bardzo długie i skomplikowane, ale tak łatwiej nam określić skąd kto pochodzi. - nagle zmarniał, jakby się czegoś wstydził. - Gdyby nie skrót ludziska od razu by się połapali, że jestem wampir. Stali klienci to stali klienci, zdążyli przywyknąć i wiedzą, że jestem niegroźny. Ale nowi? Zara by przylecieli z dzidami, widłami, kołkami z krzeseł, sporadyczną pochodnią, świętym znaczkiem albo, brońcie bogowie, tą cuchnącą zupą czosnkową. Aż mnie skręca na samą myśl... Poza tym lepiej, żeby tatuś za wcześnie się nie dowiedział o mojej wolności, a tym bardziej o działalności. - To Ty masz ojca? Zrobił potępiająca minę. - Mówiłem Ci już. Z kapusty się nie wziąłem. Nie zostałem też "przemieniony podczas mrocznego rytuału", nie wiem skąd ludzie biorą takie zabobony. - No dobra, dobra, już ja swoje wiem... To jak w takim razie mości pan "Vega" się naprawdę nazywa? - Santorin Rajivar Vengervalis-Gareshmill III. - wyrecytował z zamkniętymi oczami, po czym dodał. - Zapłacę Ci sztukę złota, jeżeli powtórzysz to bez zająknięcia. Oferta zachęciła ex-dziwkę do podjęcia próby. Kilka razy powtarzała zapamiętane sylaby oczywiście w złej kolejności, aż w końcu złapała się za głowę. Santorin uśmiechnął się psotnie. Wskazał Lorę palcem, oko przymrużył i wytknął nieco język, bo zwęszył triumf... - Ha! Widzisz, że "Vega" jest znacznie poręczniejszy? ... jednak srogo pomylił się w ocenie powodu szoku na buzi Lily. - Przecież to brzmi jak jakaś choroba weneryczna! "Witaj, cna dziewojo, jam jest Santorin "Choroba Weneryczna" Vega III". Santi, tak mi przykro, chyba rodzice Cię nie kochali skoro nadali Ci takie imię. Chociaż... Wiesz co? Tylko ten "-valis" się zgadza. Wampir po raz drugi już tego wieczoru zrobił potępiającą minę. - Nie rób takiej miny bo już Ci tak zostanie i nawet Hefana byś nie wyrwał podczas polowania. I bez tego wyglądasz okropnie. Jeszcze raz moje kondolencje. Dobrze, że przez ostatnie 2 lata nie wiedziałam jak się nazywasz w pełni, bo bym Ci nawet ręki nie podała. Jeszcze bym złapała... chorobę weneryczną. - roześmiała się dość sztucznie, jednocześnie klepiąc Vegę w kolano, po czym opuściła biuro rachunkowe. Właściciel "Uśmiechu Fortuny" odczekał, aż kroki Lory ucichną i założywszy nogę na nogę, oparł je o kant biurka. Splótł dłonie na karku. Studiował każdy sęk na deskach sufitu i uśmiechał się do siebie. To już 2 lata, co? Nawet nie wiadomo, kiedy upłynął ten czas. Tyle się w ciągu tych 2 raptem lat wydarzyło, że można by o tym książkę napisać. Któż nie przewinął się przez progi wygranej w karty tawerny! Jakaś dupencja, nosząca na twarzy woalkę. Pamiętał, że za wierzchowca miała śmierdzące, lwo-podobne zwierzę. Epizodycznie zagościł pewien drągal, którego matka chyba bzyknęła się z wilkołkiem, bo takie miał szpony i generalnie dziki wygląd. Paru osobom jak raz się tutaj spodobało, więc zostali. Lora przybyła z obstawą w postaci "klasycznej blondynki" oraz szlachciura. Blondi na drugi dzień wybyła z powrotem do Medary, najbliższego większego ośrodka cywilizacji, a Karol... no cóż. Zmienił się w prosiaka (cholera wie jakim sposobem?!), później odmienili go przy pomocy...CZEGOŚ... co było zrobione z wyjątkowo śmierdzącego grzyba. Santorina aż przebiegł dreszcz na wspomnienie fetoru, który utrzymywał się przez tydzień na piętrach mieszkalnych. Prawdziwego zamieszania w tawernie narobił Cahir. Wyglądał jakby go chory umysłowo czarodziej poskładał do kupy z różnorakich części, które miał pod ręką, a nawet dodał kilka dla rozrywki, jak ogon lub skrzydło. Ten to był agresywny na całego i prowokowało go byle gówno, a jak wszczynał bójkę to nikt nie ważył się ustawiać go do pionu. Sam się uspokajał po jakimś czasie. Tylko ludziska potem łazili z poparzeniami na mordach, bo dostali ognistym łapskiem. Wampir niemal roześmiał się cicho. Sam nie wiedział dlaczego, ale zawsze robiło mu się ciepło na sercu, gdy myślał o Cahirze i Lorze. Los to gość z niezłym poczuciem humoru, skoro umyślił sobie, że zmiennokształtny mag i prostytutka zakochają się w sobie. Co więcej, ona porzuci swój zawód, a on nieco spuści z tonu. Vega dawno nie widział takiej miłości. Dwa różne światy, a uczucia tyle, że można by było obdarować nim pół miasta! Żeby to raz przyłapał parkę, jak gdzieś na boku kleili się do siebie... Zmarkotniał nieco. Serducho mu się krajało, gdy patrzył na marnującą się Lorę. Piła, mało spała, nie dbała o wygląd odkąd Cahir przepadł bez wieści... Przez pewien czas w "Uśmiechu Fortuny" mieszkała nawet rusałka, Nimra Hillsing, i cierpiała na amnezję. Nikt nie wiedział skąd pochodziła. Niedługo potem jej miejsce zajęła Nissare Jeaggerjack, uczona pani smoczyca, która prócz zmieniania skóry na ludzką (całkiem niczego sobie z resztą) to miała taki dryg do technologii, że gdyby chciała zamontowałaby budynkowi tawerny nóżki i wprawiłaby go w ruch. Czego innego spodziewać się po Drakonautach, którzy od niechcenia budowali ustrojstwa, o jakich innym rasom się nawet nie śniło. Do kadry pracowników dołączyła Kogita, Trizonka, i jej matkę NA PEWNO bzyknął wilkołek, skoro miała psie uszy i białą kitę. Atrybuty te szło zignorować, skoro potrafiła tak się ubierać, by podkreślać wszystko, co miała zgrabne. Szkrabika tego nie tyle można było wypatrzeć w tłumie, co wyczuć, bo dziennie chyba wylewała na siebie całe galony perfumów wszelakich (Santorin do końca nie-życia znienawidzi zapach jaśminu, to pewne). Wszędzie chodziła z dużą szklaną kostką i dopóki leczyła zadrapania nie najgorzej, nikt nie zawracał Lisicy dupy co to tak naprawdę za przedmiot. Rekord dziwności zdecydowanie pobili Malgran z Eldarem. Jeśli wierzyć ich słowom oraz wyliczeniom Nissare, ci dwaj byli dosłownie z drugiej strony świata! W Cheronie wylądowali przez przypadek, bo ich znajoma smoczyca ze zdolnościami teleportującymi kopnęła się przy nawigacji. Ciekawymi nabytkami byli Atrox Balzigeer oraz Nari Merrev'edi. Chociaż jeden miał rogi, ogon i wyglądał na rasowego demona, a druga na zwyczajną podlotkę to oboje byli czymś co nazywa się Nefilimami. Nari była owocem związku anioła z człowiekiem, z kolei Atrox człowiekiem, który za życia nabroił tak, że zrobiono z niego demona. I jak się tutaj połapać...? Nie można też zapominać o stadku ghuli, które zadowoliło się w okolicy. - Taaak, to zdecydowanie były ciekawe 2 lata. - westchnął pogodnie i postawił fotel jak należy. I pomyśleć, że cała ta heca zaczęła się od 2 osób: jego i Hefana. Stadko dziwolągów nieźle się powiększyło. Odłożył na kupkę korespondencji pokwitowanie, które wcześniej Lora wzięła do łapy, i przycisnął wszystko syrenką z marmuru. Wszystko od wampira i chochlika. Nagle coś go olśniło. Pomysł niegłupi i genialny w swojej prostocie, a przy tym taki, jakiego można się było spodziewać po panu Vedze. Z szatańskim uśmiechem zdmuchnął świeczki w kandelabrze... Pierwszą ofiarą padła Kogita. Nawet przez drzwi sączyły się aromaty różnych olejków i innych dupereli do pielęgnacji, od których Santorina zaczęło kręcić w nosie na poważnie. Kichnął z rozmachem, niemal upuszczając wszystko, co trzymał pod pachą: drewniany stelaż, podłużne pudełko i zwinięty kawał materiału. Lisica chyba go usłyszała, bo nie minęła nawet minuta, jak drzwi się uchyliły i oskarżycielskie spojrzenie zaczęło wwiercać się w wampira. - Szpiegujesz mnie? - A co ja, Malgran? Ranisz moje uczucia... - ledwo zaczął się teatralnie rozkręcać, a rozmówczyni już sprowadziła go do parteru. - W takim razie czego tu chciał? Wskazał przyniesione rzeczy. - Mam pewien pomysł, ale musisz mi pomóc. Chcę, żebyś dodała tutaj coś od siebie. Podejrzliwie odchyliła uszy na boki i przymrużyła oczko. - Niby co, na przykład? - Właśnie o to chodzi, że to ma być Twój i tylko Twój wkład. Ja nic nie sugeruję. - Dziwny z Ciebie osobnik, Vega... - mruknęła z rezerwą, chociaż widać było, że nie ma pojęcia czego oczekuje Santorin (w zasadzie to kto by wiedział poza nim samym?). - Miło mi, że tak uważasz. - uśmiechnął się radośnie. - Czyli co? Mogę liczyć na Twoją pomoc? - No zgoda. Mam tylko nadzieję, że nie wpakowałam się w nic głupiego... - Kituś, kochanie Ty moje, na tym świecie żyją tylko głupcy. Obładowana wszystkim co przyniósł wampir, popatrzyła za nim, gdy schodził po schodach do sali jadalnej. Pracowała tu już trochę, a i tak nie przywykła jeszcze do sposobu bycia tego osobnika. Był bezpośredni, to dobrze, ale miewał też absurdalne pomysły. Rozstawiła stelaż na środku pokoju, rozpięła na nim materiał i z miną znawcy popatrzyła na konstrukcję. Sztaluga? Miała coś namalować, dodać od siebie? Tylko co, skoro płótno było puste. Wzięła do ręki pudełko, w którym znalazła kilka słoiczków farb oraz pędzelek. Parę razy skubnęła czubeczek ucha, zastanawiając się gdzie machnąć pierwszą kreskę. Raz kozie śmierć... Druga była Nissare. Drakonautka w przerwach od budowy machiny teleportacyjnej robiła za kucharza. Vega wsadził łeb do kuchni i cofnął się równie szybko. Wampiry nie lubią ognia, a smoczyca, zatykając sobie 1 dziurkę od nosa, drugą kichnęła ogniem do piecyka i zaczęła smażyć ziemniaki. Zawczasu podniosła pokrywkę jednego z 2 garnków z gotującą się zawartością. W tym był chyba sos, sądząc po zapachu. Posoliła i popieprzyła co było trzeba i otrzepała dłonie. Santorin skorzystał z okazji. Wsunął się do kuchni dość nieśmiało jak na niego. - Nissare... Masz chwilę? - Zajęta jestem, jak widzisz... - zaczęła z wprawą kroić cebulę w cieniutkie plasterki. - ...ale mów śmiało o co chodzi. - Potrzebuję Twojej pomocy przy pewnym projekcie? Jak zawsze słowo "projekt" działało na Drakonautkę jak mięso na lwa. Od razu podniosła głowę i wygięła uszminkowane na ciemno usta w drapieżnym uśmiechu. - Projekcie? Jakim? Mów, mów szybciutko! Zamierzasz wybudować w piwnicy kotłownię, by doprowadzać do pokoi gości ciepło, gdy tylko przyjdą jesienno-zimowe dni? A może chcesz jakąś małą, fikuśną maszynkę latającą, która zastąpiłaby te obrzydliwe, srające wszędzie ptaki pocztowe? Jeśli tak, to od razu uprzedzam, że odpowiedni odbiornik, w pełni zależący od rodzaju środka transmisji - mówię tu o eterze albo linach, chociaż zakładanie masztu z liną na naszym podwórzu i w najbliższym mieście to trochę głupota - to da się zrobić ale... Ouu, sądząc po minie to nie o to Ci chodzi. Szkoda. Oszołomiony wywodem Drakonautki stał chwilę jak to ciele, bezwiednie kiwając głową niczym papuga w takt "Tak, tak, dokładnie... Bezbłędnie... Na pewno... Ale wiesz, że nic nie rozumiem, prawda?". Otrząsnął się wcale dyskretnie i na biegu wyłożył sprawę. Kiedy wyszli z kuchni, Nissare przytknęła palec do brody, badawczo spoglądając na oparty o ścianę pakunek. Wyraz twarzy miała średnio pokrzepiający. - Santorinie, zdajesz sobie sprawę z tego, że malarstwo to nie moja bajka? Rzeczoznawstwo, owszem, ale nie malowanie samo w sobie. - Nic nie szkodzi. W zasadzie to nawet o to chodzi: nie ważne, czy umiesz operować pędzlem jak zawodowiec czy jak dziecko. Wystarczy, że dodasz od siebie nawet malutki szczególik. Zgodziła się. Podczas przerwy rozstawiła sztalugę w kącie kuchni. Wypłukała pędzelek w szklance wody i już miała namalować to nad czym myślała w czasie pieczenia jagnięciny, kiedy zobaczyła co było "pierwszym elementem". Biały...? Wzruszyła ramionami. Nie miała pojęcia co Santorin wykombinował tym razem, ale jak mus to mus. Na pokrywce pudełka z farbami zmieszała nieco żółci i brązu, po czym zabrała się do pracy... Przyszła kolej na Lorę. Wampir dopadł ją, gdy z pierzastą zmiotką w ręce balansowała na taborecie, by zgarnąć pajęczyny w kącie sufitu. Fartuszek pokojówki miała nieco wygnieciony, miejscami z szarawym, kurzowym mazem. Znalazło się nawet parę mokrych plam od wycierania rąk po wyżymaniu szmatki do czyszczenia mebli. Tak się skupiła na robocie, że wystawiła koniuszek języka. Nagle zrobiła wielkie oczy i zaczęła piszczeć. - Aaaa! PAJĄK! Pajączek nie większy niż paznokieć wystraszył się chyba jeszcze bardziej. Szybko przebierał nóżkami, uciekając przed miotełką, którą to Lora próbowała robala zmiażdżyć. Pokurcz przebiegł po suficie i spadł Santorinowi na głowę. Wampir nic nie poczuł... przynajmniej dopóki Lora z rozmachem nie przywaliła mu miotłą. Pająk uciekł, a bogu ducha winny Vega wykrzywił się w grymasie i syczał, dotykając uderzonego miejsca. Lily zamurowało na dłuższą chwilę, bo coś takiego NIE POWINNO się zdarzyć! Szybko zlazła z taborecika z wyjątkowo karną miną. - Boże, Santi, nie chciałam! Tam był pająk i chciałam go zabić, ale on spadł... Bardzo boli? Popatrzył na nią z mordem w oczach, a ona przygryzła paznokieć, schowała miotełkę za plecami i uśmiechnęła się najniewinniej jak umiała. Spodziewała się reprymendy albo "Jesteś zwolniona!", ale zamiast tego szef jedynie pogroził palcem. - Twoja kara czeka na Ciebie w pokoju. Po wszystkim masz mi przynieść wszystko z powrotem. I bez wymówek! - zakomenderował i wyszedł trzaskając drzwiami. Najpierw zdziwiła się, lecz po przetrawieniu faktów zakryła usta dłonią. W języku Santorina "kara" mogła mieć tylko podtekst erotyczny. EROTYCZNY! Aż bała się, jak ta kara miała wyglądać. Zapewne zaraz się przekona, że mama miała rację i nieludzie są źli! Boże, tylko żeby nie zastała w pokoju czegoś takiego jak... ...nie, to nie był pejcz. To była sztaluga i znajdował się na niej zaczęty obraz. Ruda ścisnęła nasadę nosa, chyba dawne zboczenia zawodowe zaczynały mieszać jej w głowie. Podeszła do stanowiska, złapała pędzel i, spojrzawszy na dzieło, dostała pustki w głowie. Cokolwiek namaluje będzie się to miało jak pięść do nosa do tego, co już było na płótnie! Jeżeli to miała być jej kara, to brawo, Santorinie Vega, wielki z pana komediant! Pośpiesznie rozejrzała się po swojej kwaterze w poszukiwaniu inspiracji. Znalazła ją, połyskującą krwistą czerwienią na stojaczku w kształcie wykładanej atłasem kobiecej szyi. Eldar. No, to mogło zakończyć się katastrofą, ale jakby na to nie patrzeć należał, JESZCZE, do kadry pracowników. Zielonołuski potwór wylegiwał się na podwórzu i sądząc po delikatnym uśmieszku bardzo odpowiadało mu wiosenne słoneczko. Generalnie chyba do gustu przypadł mu cheroński, gorący klimat. Z zadowoleniem pacnął ogonem zakończonym pierzastą pitą. Rozkocurał się do tego stopnia, że przewrócił się na bok i grzał teraz drugą stronę potężnego cielska. Santorin mógłby przysiąc, że smoczysko mruczy gardłowo chociaż mógł to być też szum rozmów z tawerny. Podszedł bliżej, rozłożył sztalugę, zaczęty obraz umieści na miejscu i otworzył pudełko z farbami zawczasu, gdyż Eldar mógłby je uszkodzić szponami podczas prób pokonania haczykowatego zamka. - Eldar, mogę Cię prosić na chwilę? Mam dla Ciebie zadanie. Gadzina niechętnie otworzyła neonowe oko i skierowała łeb w kierunku wampira. Raczej nie był przyzwyczajony do tego, że rozmówca czegokolwiek od niego chce. - "Coś się stało?" - W pewnym sensie tak. Widzisz tę sztalugę? - "No. I co z nią?" - Chcę, żebyś coś namalował. Eldar zbaraniał. Usiadł tak gwałtownie, że ziemia lekko zatrzęsła się, a Santorin musiał wymachiwać rękami aby nie klapnąć tyłkiem na klepisku. Smok wycelował w siebie szponem. - "JA mam coś namalować? Rozum Cię opuścił?! Malowanie to rzecz dla istot człekokształtnych! Malgran się do tego lepiej nadaje...!" - Malgran też będzie malował. Brunatnoskrzydły spoważniał. W zasadzie... To czemu nie? Skoro on ma się wydurniać, to elf też będzie. I nie popuści mu chociażby dlatego faktu. - "Umowa stoi. Ale co to ma być?" - To już zależy od Ciebie. Może to być coś co lubisz, coś czego nie lubisz... Podać Ci pędzelek? - "No daj." Malgran z wytrzeszczonymi oczami drapał się po głowie. Nie takiego widoku się spodziewał, kiedy Eldar telepatycznie poprosił go o pomoc. Myślał, że chodzi o podrapanie między łopatkami, gdzie smok nie mógł sięgnąć i potrafił być z tego powodu bardzo upierdliwy. Zamiast wyginającego się "w cierpieniach" Eldara, ujrzał go w dużej mierze rozpłaszczonego przed sztalugą. W wargach ściskał koniec pędzelka, który co chwila moczył w żółtej farbie i kreślił kółka na płótnie. Zaś gdy rozmyślał, co by jeszcze dodać, zagryzał narzędzie pracy stawiając je do pionu, po czym znowu zaczynał coś smarować. Na widok Malgrana podniósł łeb i uśmiechnął się, ze względów oczywistych pozdrowił go telepatycznie. "Cześć Malgran." - Możesz mi powiedzieć, co Ty wyprawiasz? - zapytał, podchodząc i w gruncie bojąc się, co tym razem strzeliło smokowi do łba. "Maluję." - TO widzę. Ale co i po co i dlaczego? "Santorin prosił. I mówił, że Ty też masz malować." - Czy zawsze muszę się o wszystkim dowiadywać ostatni? - rzucił z wyrzutem, splatając ramiona na piersi w wyrazie chronicznego niezadowolenia. "Nie marudź tylko chodź tu i pomóż mi malować czarne gwiazdki." Stanął przed sztalugą, wziął od smoka pędzelek i uniósł wysoko brwi w odpowiedzi na to, co ujrzał. - Too... Gdzie mam postawić te gwiazdki? "Najpierw wszystko trochę zaokrągl i dopiero wtedy domaluj gwiazdkę... Nie, nie taką gwiazdkę! Taką bardziej płaską!" Wykrzywił usta wymownie, ale czynił, jak smok kazał. Inaczej strofowałby go telepatycznie i werbalnie dopóki by nie oszalał lub nie przyznał, że epokowe dzieło zostało "zniszczone" z jego winy. Po kilkudziesięciu minutach na dobre oderwał pędzel od obrazu, jednocześnie podziwiając zgrabny stos złotych... - "Bardzo ładnie! Podoba mi się! Mówiłem Santorinowi, że istotom człekokształtnym malowanie idzie lepiej, ale nie chciał słuchać." - przerwał potok myśli elfa, po czym lekko pyrgnął go nosem ramię. - "Teraz Twoja kolej." - Nie mam pojęcia, co mam namalować. - "Santorin powiedział, że to może być coś co lubisz albo czego nie lubisz." Malgran z namysłem przygryzł lekko dolna wargę. Zaryzykował. Przecież na tym obrazie i tak nic nie trzymało się kupy... Z Atroxem chyba poszło najszybciej. Łatwo było go wypatrzeć w sali jadalnej nie tylko dlatego, że był wyższy niż normalny człowiek. Wokół niego z reguły były pustki, bo ludzie odruchowo się od niego odsuwali. Santorin, mimo że sam nie był szaraczkiem w dziedzinie dziwności, też czuł swego rodzaju... dyskomfort, gdy przebywał blisko Atroxa, który jak zawsze był przerażająco rzeczowy, gdy coś ktoś od niego chciał. - Mam coś domalować? - Dokładnie. - W takim razie daj mi ten obraz i miejmy to już za sobą. Wampir bez słowa wręczył demonowi rozpięte na ramie płótno, a na stole postawił pudełko z farbami. Z szeroko otwartymi oczami patrzył, jak tamten opiera sobie obraz o uda i kant blatu, po czym używając raptem 3 kolorów zaczyna kreślić na płótnie falowane linie. Zastanawiał się czy to kolejna z demonicznych sztuczek, a może demony po prostu "umieją wszystko idealnie", że po niecałych 15 minutach Atrox oddał wszystkie akcesoria. - Już? - Santorin ze zdziwieniem odebrał obraz (ledwo zdążył okraść klientkę przy stoliku obok!) - Już. - Szybki jesteś. - Po prostu się nie rozczulam. Vega nic się nie odezwał. Po prostu zabrał manele i sztywnym krokiem udał się do swojego pokoju na szczytowym piętrze mieszkalnym. Rozsiadł się na fotelu z wysokim oparciem i atłasowym podbiciem i z zadowoleniem popatrzył na schnące dzieło. Żeby triumf smakował jeszcze lepiej odkorkował butelkę z ciemnego, niebieskiego szkła i nalał jej zawartość do kielicha ze szczerego złota i wykładanego drobnymi szmaragdami. Popijając krew z szykownego naczynia, które ukradł dawno temu podczas balu u pewnej markizy, wodził wzrokiem po w ogóle nie pasujących do siebie elementach. Jego podwładni mają ciekawe pomysły, naprawdę! Troszkę się nabiedził, by dodać ostatni, najważniejszy aspekt obrazu i nie zmieszać ze sobą farb w ohydną kompozycję. Może przesadził, kompozycja sama w sobie była tragiczna, ale o to mniej więcej chodziło. Teraz tylko poczekać, aż dzieło wyschnie i gotowe! Zszedł do jadalni późnym wieczorem. "Uśmiech Fortuny" nie był tawerną idealną i miewał swoje... abstrakcyjne dekoracje. Do jednej z takich należało wielkie, zakurzone poroże jelenia, które wisiało na ścianie nieopodal baru. Santorin kazał Kogicie oraz Lorze nalać wina do miedzianych pucharków i rozdać wszystkim, a sam zabrał się za ściąganie nieszczęsnego poroża. W jego miejsce powiesił zakryty białym materiałem pakunek. Mniej i bardziej podchmieleni klienci, a nawet pracownicy zaciekawili się tym, co działo się w tawernie. Alkohol dla wszystkich oraz tajemniczy przedmiot? No, no, ciekawe... Santorin wskoczył na krzesło, żeby było go lepiej widać i wymachami rąk uciszył wszystkich. - Dziękuję, dziękuję za uwagę! A teraz mnie, moi drodzy, posłuchajcie, bo mam coś ważnego do powiedzenia! ...Ej, bez wycia, dobrze? Będę mówił krótko! ...Nie, nie zostałem ojcem, bez takich teorii! ...Nie zamykam też tawerny! ...Aven, kurwa, przestań otwierać japę, bo próbuję przemawiać, a Ty w kółko trujesz i to się przedłuża! Rzeczony Aven zaczął się śmiać, Staszek z Jędrkiem podłapali temat, obudził się również Szefuńcio, po czym cały "klubik pokerowy", do którego należał Hefan, zaniósł się wesołością. Trudno było powiedzieć, czy to z powodu załamania na twarzy Santorina, czy przez ów grupkę pijaczków wszyscy w tawernie gruchnęli śmiechem. A może było to po prostu cholerne fatum. Wampirowi dłuższą chwilę zajęło uciszenie rozmów oraz chichotów. - Już mogę? Dziękuję... Kochani moi, jak sami dobrze wiecie, jeszcze parę lat temu to było totalne zadupie, a budynek, w którym jesteśmy, nadawał się do zburzenia. Dzisiaj śmiało mogę nazwać to miejsce domem. Ba! Jest to okoliczny... Zamknij mordę Aven! ...ośrodek kultury! Wypijecie za to ze mną!? Z gardeł zebranych wyrwał się ryk aprobaty. - W ciągu tych 2 lat wydarzyło się naprawdę sporo i, jeśli pozwolicie, nie będę przytaczał wszystkich ciekawych chwil, bo zeszłyby nam na to kolejne 2 lata! Ale ale! Jedna osoba tutaj obecna zasługuje na szczególne wyróżnienie! Bez niej nigdy nie pojechałby do "Czarciego Grosza" w Galateyi i nie zagrał w pokera, dzięki któremu wygrałem akt własności tej tawerny. Bez tej osoby "Uśmiech Fortuny" nie miałby tego specyficznego klimatu wolności, zwykłej niezwykłości i TEGO CZEGOŚ co sprawia, że chcemy tu wracać! A ja nie ukrywam, że przepuściłbym wszystkie pieniądze... - uśmiechnął się, w odpowiedzi otrzymując chór pełnych zrozumienia chichotów. - Moi drodzy! Przez ostatnie dni wszyscy pracowaliśmy nad prezentem dla naszego szczęśliwca! Każdy dodał coś od siebie i razem stworzyliśmy coś, co nas wszystkich charakteryzuje, coś, po czym można nas poznać! Jesteśmy Cherończykami, do cholery, i nie cierpimy, gdy ktoś o nas zapomina! Mam rację?! NO PEWNIE, ŻE MAM! - Podniósł do góry pięść, a tłum odpowiedział mu rykiem aprobaty. Niektórzy unosili kielichy, więc trochę wina polało się na głowy. Santorin kontynuował. - Dzisiaj mijają okrągłe 2 lata od otwarcia tego przybytku i chciałbym, aby nasza mała maskotka odsłoniła prezent dla niej, dla nas pracowników i dla was, żeby zapadł wam w pamięć tak głęboko, że nigdy nie zapomnicie o "Uśmiechu Fortuny"! IMPEK, CHODŹŻE TU I ŚCIĄGAJ TO PRZEŚCIERADŁO! Wampir zeskoczył na ziemię i ruchem ręki zachęcił chochlika, by przestał chować się za nogami Atroxa. Hefan wyraźnie nie wiedział, jak odnaleźć się w sytuacji. Lubił gorszyć ludzi, lubił wypić i chociaż lubił też uskarżać się na swój los, do "święta" na swoją część nie przywykł. Kiwał się na boki, kiedy szedł pod ścianę. Strzelił palcami, jakby chciał się rozgrzać, i zaczął machać nierówno nietoperzowymi skrzydłami. Koślawo coś podleciał na tyle wysoko, by złapać rąbek materiału okrywającego "niespodziankę", po czym spadł z hukiem. Potrząsnął głową i cofnął się, bo chciał zobaczyć, czemu nagle zapadła cisza. Obraz był... niezwykły, mówiąc delikatnie. Przedstawiał karykaturę Hefana wymachującego nad głową rubinową kolią. Dodatkowo jechał na białym króliku w goglach roboczych, który jeszcze trzymał w pyszczku piękną, czerwoną różę. Jakby tego było mało, puchate zwierzątko skakało po górze złotych pomarańczy z piekielnym ogniem w tle. Hałas wybuchnął nagle. Jedni klienci parskali zgorszeni, inni jęczeli i odwracali wzrok, a pozostali ryczeli śmiechem. Miedziany kieliszek z brzękiem wypadł zszokowanej Nissare z ręki. - Niech mi ktoś powie, że nie przyłożyłam do tego ręki... - To nie na moje nerwy. - Atrox jednym łykiem opróżnił kielich. - Już wcześniej mnie to ciekawiło... Kto namalował króliczka? - Malgran przekrzywił głowę. - Ja! Też myślałam nad kolią, ale widzę, że Lora wykorzystała ten pomysł. - Kogita podeszła bliżej, by lepiej przyjrzeć się rubinowemu naszyjnikowi. - Santorinie, Ty jesteś chyba chory na umyśle. - szepnęła Lora, bawiąc się pustym naczyniem. - "Nie prawda! Pomysł jest świetny! Malgran, zrobimy coś takiego dla Almariel?" - zagadnął Eldar, który zerknął do tawerny przez okno, szczerze zaciekawiony nagłym rumorem. Malgran wymownie przejechał dłonią po twarzy. Podobny gest wykonał Impek, ale z innego powodu niż pomysł smoka. Chochlik trząsł się, posiniał, po czym podszedł do Santorina i zaczął szarpać go za nogawkę. - Pojebało cię, krwiaku pieprzony! Takie rzeczy...! - zaczął. Lekko wychylił się zza nogi wampira, by ujrzeć wszechobecne zgorszenie na twarzach celebrujących. Czegoś takiego jeszcze nie widział. Tyle złego się stało jedynie z powodu podobizny? JEGO podobizny? Całe to obrzydzenie, niedowierzanie, bolesne grymasy? Zacisnął pięści na spodniach wspólnika. - To jest piękne! - wybuchnął płaczem i zaczął smarkać w czerwoną szarfę Santorina. Ten uśmiech powstał dzięki metodzie” SAP”. Jest to specjalny sposób pozycjonowania zamków ortodontycznych, który pozwala na zachowanie łuku uśmiechu, który biegnie zgodnie z krzywizną wargi dolnej. Efektem jest naturalnie wyglądający, piękny uśmiech. Chcesz zmienić swój uśmiech, zadzwoń i umów się na konsultację. Autor: Bartosz Staniak Aktualizacja 5.01.2021 Ludzie negatywnie nastawieni do świata rzadko stają się bogaczami. Dlaczego jedni widzą zawsze szklankę do połowy pełną (to optymiści), a inni do połowy pustą (to pesymiści). I dlaczego ci pierwsi częściej odnoszą sukcesy, także finansowe, podczas gdy ci drudzy popadają w coraz większą Osoby pesymistycznie nastawione do życia, nieszczęśliwe i zgorzkniałe mają bardzo mało szans na zdobycie fortuny - uważa psycholog Sonja Lyubomirsky z Uniwersytetu Kalifornijskiego w Los Angeles. - Jeśli więc komuś zależy na bogactwie, drogę do niego powinien rozpocząć od przyjęcia pozytywnej postawy wobec życia - dodaje. W ramach eksperymentu rozdała studentom zestaw zadań umysłowych. Po sprawdzanie połowie osób oznajmiła, że poradzili sobie słabo i zostali zakwalifikowani do gorszej grupy. Nie była to jednak prawda. Uczona chciała jedynie przekonać się, czy ta nieprzyjemna informacja wpłynie na zachowanie ludzi. - Przy pomoc testów psychologicznych określiliśmy poziom optymizmu i satysfakcji życiowej u każdej osoby. Następnie wszyscy ponownie zasiedli do sprawdzianu. Kto wypadł najgorzej? Ci z dużymi pokładami niezadowolenia, niewiary w swoje możliwości, pesymizmu i bierności - relacjonuje Lyubomirsky. Uczona spodziewała się tego wyniku. - Osobom nieszczęśliwym brakuje energii do pokonywania przeszkód i rozwiązywania zadań, które stoją przed nimi - uważa badaczka. Zarówno ten, jak i poprzednie eksperymenty doprowadziły ją do wniosku, że ludziom, którzy uznają siebie za szczęśliwych, zdarza się w życiu więcej pozytywnych rzeczy. Jakby szczęście osobiste było magnesem dla dobra, dawało energię, przysparzało Tacy ludzie żyją intensywniej, są zdrowsi, bardziej szczodrzy, mają też udane życie osobiste i łatwiej dorabiają się majątku. Oczywiście nie jest to żelazna reguła, jednak nawet jeśli nie dorobimy się kokosów, to przynajmniej będziemy szczęśliwi - zauważa Lyubomirsky. Jak zmienić się w człowieka szczęśliwego? Kilka lat temu przeprowadzono badania, które sugerowały, że o naszej osobowości decydują w połowie geny i tylko w 10 proc. doświadczenia życiowe. Od czego zależy pozostałe 40 proc?- Od nas samych - uważa amerykańska badaczka. - Przede wszystkim od tego, czy nauczymy się żyć radośnie. Wbrew pozorom, można to osiągnąć prostymi środkami. Jednym z nich jest życzliwe odnoszenie się do obcych. Osoby, które zaczynają się uśmiechać się do innych, niemal od razu zyskują większe poczucie szczęścia - zauważa w tym, że przeważnie nie umiemy odpowiedzieć sobie na pytanie, dlaczego wiedziemy nieudane życie. Większość zrzuca winę na czynniki zewnętrzne. Z kolei inni ludzie, którzy podjęli wysiłek rozpoznania przyczyn niepowodzeń, są tak skupieni na tym zadaniu, że nie interesują ich Ludzie zagubieni są mocno skoncentrowani na sobie. Mają nadzieję, że jeśli lepiej zrozumieją siebie, będą mieli szczęśliwsze życie. Nie zawsze tak jest. W pewnym momencie trzeba zdecydować: szukamy szczęścia, czy też w nieskończoność penetrujemy zakamarki własnej duszy. Jeśli chcemy tego pierwszego, powinniśmy poprawić relacje z otoczeniem i skupić się na kontaktach z innymi, a nie na sobie - postuluje uczona. pomyślna okoliczność - Hasło do krzyżówki ⚐ Uściślij rozwiązanie według liczby liter Wszyscy 4 6 8 10 11 Mamy 6 rozwiązań Wszystkie rozwiązania dla POMYŚLNA OKOLICZNOŚĆ. Pomoc w rozwiązywaniu krzyżówek.
Life is a tragic folly Let us laugh and be jolly Away with melancholy Bring me a branch of holly Life is a tragic folly A. Symons. (motto z Joseph Conrad: Twix Land and Sea) Z końcem września 1888 roku do Port-Louis na wyspie Mauritius (Ocean Indyjski) przypłynął z Sydney, trasą przez Cieśninę Torresa, z ładunkiem nawozów sztucznych, mydła i łoju bark Otago. Armatorem żaglowca była firma Black Diamond Line a właścicielami firmy i żaglowca, Henry Simpson & Sons. Otago był jedynym żaglowcem tej firmy a czarterowało go w rejsie na Mauritius inne przedsiębiorstwo, którego dyrektorem urzędującym w Port-Louis był Paul Langlois. Jednostką dowodził trzydziestoletni kapitan Konrad Konkorzentowski, jak donosiła australijska gazeta The Sydney Morning Herald zniekształcając nazwisko Konrada Korzeniowskiego (z kolei Lloyd’s Register w dokumentach na rok 1888 podał nazwisko kapitana Otago jako Korneowski). W oczekiwaniu na korzystny fracht na rejs powrotny do Australii, ale również z braku mat jutowych do wyłożenia ładowni żaglowca (spłonął magazyn z matami) przed umieszczeniem w nim cukru (tak pisze Z. Najder, choć być może powodem był brak trzykorcowych worków jutowych do pakowania cukru?), młody kapitan – wytworny gentleman, z doskonałą znajomością języka francuskiego („capital chap, though queer to look at”, jak powie o nim poznany kilka lat później na Torrensie John Galsworthy), szybko nawiązał bliższe kontakty z miejscowym high society – potomkami dawnych kolonistów francuskich, mówiących wykwintną, archaiczną francuszczyzną epoki przedrewolucyjnej. Korzeniowski nie ograniczał się tylko do kurtuazyjnych wizyt. Poznany wcześniej kapitan francuskiej marynarki handlowej Gabriel Renouf wprowadził go do domu swojej siostry, zamężnej z wysokim urzędnikiem kolonii p. Louisem Edwardem Schmidtem. Postój żaglowca przedłużył się do blisko dwóch miesięcy, więc czasu było aż nadto do nawiązania bliższych znajomości. Częste wizyty u Państwa S., podwieczorki na Otago dla całej rodziny, albo przejażdżki powozem w interior do kawiarni ogrodowej – oto co wypełniało czas młodego kapitana. Oprócz zamężnej siostry kpt. Renoufa, były tam jeszcze dwie inne, młodsze siostry. Jedna nich, 26-letnia Eugénie, zawładnęła sercem i uczuciami młodego kapitana z Otago do tego stopnia, że próbował się oświadczyć. Niestety panna była już zaręczona i zawiedziony kapitan szybko opuścił wyspę (z ładunkiem cukru – 500 ton ? – z którego produkcji wyspa słynęła a także, być może, z … ziemniakami ?, ale o tym – dalej). Ślad owej „przygody” zaistniał po latach w twórczości Josepha Conrada, w opowiadaniu portowym („harbour story”) A Smile of Fortune, zamieszczonym w tomie Twixt Land & Sea. Tales (pierwsze wydanie książkowe w 1912 r.): narrator, młody kapitan próbuje nawiązać flirt z panną Alice Jacobus, która mieszka z ojcem, lokalnym handlowcem – przedsiębiorcą przeładunkowym, w domu otoczonym „niebrzydkim starym ogrodem” okolonym murem; jedynym w mieście ogrodem kwiatowym. Być może panna Eugénie Renouf była pierwowzorem Alicji Jacobus: „ponurej, biernej ofiary losu”, ale – jak się okazuje w owym czasie w Port-Louis jedyny ogród różany był przy domu miejscowego przedsiębiorcy przeładunkowego a jego córką była 17-letnia … Alice Shaw. Joseph Conrad po latach wspominając dawne „przygody” – flirt a może nawet romans (a nie zdarzyło mu się to – owo wspominanie!!! – nigdy więcej), na odległej wyspie w archipelagu Maskarenów i budując wokół tych przygód własną fantazję, świat fikcji literackiej, mógł mieć na uwadze również inne, zasłyszane historie. Otóż przez te wszystkie dni oczekiwań Otago i innych żaglowców na ładunek i … worki jutowe (w owej „Perle Oceanu”, z której sączy się na świat dużo słodyczy”, cumowało w okresie kampanii cukrowej, nawet kilkanaście żaglowców, jak podaje wspomniany wcześniej Paul Langlois), ich kapitanowie w godzinach południowych spotykali się u jedynego, od ponad trzydziestu lat, agenta frachtowego na wyspie w Port-Louis – u „Papy Krumpholtza”. Różnym opowieściom, jak to w gronie marynarzy, zapewne końca nie było; wiadomościom nawigacyjnym, plotkom portowym, opiniom o armatorach, o innych portach, wyspach. „Papa Krumpholtz” pamiętający lata pięćdziesiąte na wyspie, niejedną historię słyszał; również z bliższych i dalszych stron. Młody kapitan z Otago mocno wyróżniający się wśród prostych, nieokrzesanych kapitanów swoją aparycją, manierami, ale również dziwnie brzmiącym nazwiskiem nie mógł nie zwrócić uwagi starego agenta frachtowego. A „Papa Krumpholtz” czy nie mógł nie słyszeć przed kilkudziesięciu laty o innym równie młodym kapitanie o podobnie obco brzmiącym nazwisku? Kpt. Adam Piotr Mierosławski, bo o nim to mowa, od początku lat 40-tych żeglował w tych stronach; „odkrył” i objął w posiadanie zapomniane od ponad 200. lat Wyspy Świętego Pawła i Amsterdam; objął w posiadanie pod flagą francuską, pod zarządem wysp burbońskich (Reunion). Mierosławski żeglował między Afryką, Australią i Azją handlując oraz łowiąc ryby, foki i perły; bywał również na leżącej na szlaku jego wypraw, oddalonej zaledwie o 110 mil morskich od Mauritius wyspie Reunion, właściwie w porcie Saint-Denis; spotykał się z miejscowymi kolonistami francuskimi i ich rodzinami. Pewnego razu, pobyt zapewne się przedłużył – czy tylko z powodu oczekiwania na fracht?, młody kapitan nawiązał kontakty towarzyskie. Skutkiem tego wytworzył się romans i w efekcie Mierosławski poślubił córkę bogatego kolonisty pannę Rozalię Cayeux. Niestety żona umarła miesiąc po ślubie; być może zabrała ją epidemia cholery. Mierosławski wrócił na morza i oceany; rejs do Australii zakończył się rozbiciem statku u jej brzegów. Szybko przezwyciężył trudności, nabył kolejny statek (a właściwie zbudował na Mauritius żaglowiec i nazwał go Le Pilote) po czym żeglował do Australii i z powrotem na Mauritius. W drodze powrotnej, w niejasnych do końca okolicznościach zapadł na zdrowiu i zmarł; ciało zwyczajem morskim – oddano morzu. Dziwnie podobnie łączą się romanse młodych kapitanów: Korzeniowskiego na Mauritius i Mierosławskiego na Reunion, z fikcyjnymi przygodami sercowymi młodego kapitana w Uśmiechu Fortuny. Na przestrzeni zaledwie ćwierćwiecza, na archipelagu Maskarenów, na dwóch leżących blisko siebie wyspach Mauritius i Reunion rozegrały się wydarzenia zadziwiająco podobne, które dla młodych, polskich kapitanów, prawie równolatków były niczym uśmiech fortuny, szczęśliwego, ślepego losu; i jak to zwykle bywa, był to uśmiech przelotny, wciągający na chwilę, ale jakże mocno zmieniający losy, poruszający serca, uczucia. Obie wyspy, zarówno Mauritius dla Konrada Korzeniowskiego jak i Reunion dla Adama Piotra Mierosławskiego były tylko uśmiechem bogini Fortuny, czy też uśmiechem szczęścia, jak przetłumaczono ten zwrot w pierwszym polskim wydaniu z 1925 r. “Yes, Mr. Burns, (….) Quite a smile of fortune” – mówi kapitan żaglowca do swojego pierwszego oficera w A Smile of Fortune. Uśmiech Fortuny jawił się I oficerowi z Otago, Mr. Burnsowi, w potrojonym każdym funcie gotówki, zainwestowanym przez kapitana w ziemniaki (17 ton – jako „prywatny” fracht; przebicie ceny sprzedaży w Melbourne było trzykrotne; niezły deal; pragmatyczny, obeznany z interesami wuj Tadeusz Bobrowski byłby dumny ze swego siostrzeńca). Uśmiech Fortuny, tam na wyspie Mauritius, niespełnione uczucia, kazały kapitanowi zrezygnować z upragnionego dowodzenia żaglowcem. Dla Josepha Conrada A Smile of Fortune okazał się sukcesem, swoistym uśmiechem szczęścia; czytelnicy przychylnie przyjęli opowiadanie, zadowolony był również wydawca popularnego miesięcznika ilustrowanego The London Magazine, gdzie „harbour story„ ukazało się w lutym 1911 r. Jeśli opowieści „Papy Krumpholtza” sięgały kilkadziesiąt lat wstecz i padło w nich nazwisko „Mierosławski”, to tym bardziej mogło ono zwrócić uwagę Konrada Korzeniowskiego z Otago i przypomnieć wydarzenia sprzed ćwierćwiecza z dalekiej Polski, Warszawy – wszak jego ojciec Apollon Korzeniowski był mocno zaangażowany w przygotowania do powstania styczniowego, którego jednym z dyktatorów był Ludwik Mierosławski (wśród zarzutów władz carskich wobec Apollona Korzeniowskiego był zarzut uczestnictwa w „komitecie Mierosławskiego”) – starszy brat Adama Piotra, żeglarza i capitaine au long cours. (zs) __________________________________________________ F O T O Wyspa Św. Paweł. Fot. W. Jacobson Wyspa Św. Paweł; wejście do zatoki utworzonej w miejscu po kraterze wulkanicznym. Fot. W. Jacobson Wyspa Amsterdam. Fot. W. Jacobson Wojciech Jacobson na Concordii, w tle Wyspa Św. Paweł. Fot. z arch W. Jacobsona
ilISg.
  • x8fo9frzb4.pages.dev/24
  • x8fo9frzb4.pages.dev/87
  • x8fo9frzb4.pages.dev/62
  • x8fo9frzb4.pages.dev/61
  • x8fo9frzb4.pages.dev/82
  • x8fo9frzb4.pages.dev/99
  • x8fo9frzb4.pages.dev/38
  • x8fo9frzb4.pages.dev/72
  • pomyslna okolicznosc usmiech fortuny